Ich popularność jest ogromna, jednak skuteczność często wzbudza wątpliwości. Wiele osób przyjmuje suplementy nie zastanawiając się nad konsekwencjami. A te mogą być odczuwalne nie tylko w budżecie.

 

Czym są suplementy diety?

Suplementy diety to specyficzna kategoria żywności. Zaliczamy do nich środki spożywcze, których celem powinno być uzupełnienie normalnej diety, będącej skoncentrowanym źródłem witamin, składników mineralnych i innych substancji wykazujących efekt odżywczy. Wbrew częstemu przekonaniu suplementy nie posiadają właściwości leczniczych, ani nie zapobiegają chorobom.

„Suplementy diety zawierają określone substancje odżywcze, jednak w bardziej skoncentrowanej formie. (…) Podstawowym celem ich stosowania jest uzupełnianie normalnej diety lub ewentualnych niedoborów” – czytamy w Poradniku Konsumenckim opracowanym przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny (NIZP-PZH).

Tymczasem Polacy niewiele wiedzą o suplementach diety. Jak wskazuje Instytut „przeprowadzone przez TNS Polska w 2014 r. badanie wykazało, że wiele osób mylnie uznało suplementy za „witaminy” (31 proc.) czy „minerały” (8 proc.), a aż 41 proc. badanych przypisało suplementom diety właściwości lecznicze, których produkty te nie mają. Ponadto 50 proc. pytanych uważało, że suplementy są tak samo kontrolowane jak leki”.

Zdarza się, że niektóre preparaty składem i wyglądem są łudząco podobne do leków. Należy na nie uważać. Informacje na temat oznakowania, bezpieczeństwa i składu regulowane są ustawą z dnia 25 sierpnia 2006 r. oraz  Rozporządzeniami Ministra Zdrowia, a także Rady i Parlamentu Europejskiego. Spis dokumentów można znaleźć [tutaj].

 

Polak – suplementoholik?

Najwyższa Izba Kontroli zwraca uwagę, że rynek suplementów w Polsce rozwija się bardzo dynamicznie. W rejestrze Głównej Inspekcji Sanitarnej od 2007 r. wpisano łącznie blisko 30 tys. produktów zgłoszonych jako suplementy diety.

„Dane Komisji Europejskiej wskazywały, że już w latach 1997-2005 polski rynek suplementów wzrósł o 219% i był to najwyższy wzrost wśród wszystkich państw Unii Europejskiej. W latach 2017- 2021 wzrost może wynosić nawet ok. 8 procent rocznie (wg prognoz firmy PMR)” – czytamy w raporcie NIK „O dopuszczeniu do obrotu suplementów diety” z 10 lutego 2019 r.

Dane uzyskane podczas kontroli wskazują, że dziennie do weryfikacji przybywało około 30 powiadomień o produktach nowo wprowadzanych do obrotu. W tym czasie w Głównym Inspektoracie Sanitarnym przyjmowaniem i rozpatrywaniem powiadomień zajmowało się jedynie siedem osób, wypełniających także inne zadania.

Sytuacja ta pokazuje, że w związku z niekontrolowaniem polskiego rynku, jest on szczególnie narażony na nieuczciwe praktyki naruszające zbiorowe interesy konsumentów. Efektem tego jest poniższy bilans:

„W 2015 r. Polacy wydali na suplementy diety 3,5 mld złotych, kupując blisko 190 mln opakowań. Statystyczny Polak nabył więc sześć opakowań suplementów diety, wydając na nie ok. 100 zł” – czytamy w raporcie NIK-u.

Źródło: NIK

Z ustaleń kontroli wynika, że właściwy system bezpieczeństwa suplementów diety nie jest w Polsce zapewniony.

„Organy państwowe odpowiedzialne za bezpieczeństwo stosowania tych produktów nierzetelnie realizowały zadania związane z wprowadzeniem ich po raz pierwszy do obrotu. Nieskuteczny był także nadzór nad jakością zdrowotną suplementów diety, również w niedostatecznym zakresie prowadzono edukację żywieniową dotyczącą tych produktów. Związane jest to przede wszystkim z nieadekwatnymi z punktu widzenia zapewnienia bezpieczeństwa suplementów diety rozwiązaniami legislacyjnymi, szczególnie w zakresie wprowadzania suplementów diety do obrotu po raz pierwszy oraz w zakresie reklamy tych produktów” – czytamy w podsumowaniu raportu NIK.

 

Notyfikacja suplementów 

Skali problemu dopełnia to, w jaki sposób obecny system notyfikacji pozwala wprowadzić do obrotu suplement diety. Izba zwróciła uwagę, że od przedsiębiorców wymaga się jedynie „prawidłowego złożenia powiadomienia do organu nadzoru, którym jest Główny Inspektor Sanitarny”. Umożliwia to sprzedaż zgłoszonego produktu, bowiem w praktyce natychmiast po złożeniu powiadomienia suplement diety wchodzi do obrotu.

Procedura weryfikacji ani ewentualne wszczęcie postępowania wyjaśniającego nie wstrzymują jego dystrybucji. Często zdarza się, że w sprzedaży znajdzie się produkt, który niejednokrotnie zawiera niedozwolone i szkodliwe dla zdrowia składniki. Taki stan jest zagrożeniem dla zdrowia, a nawet życia konsumenta.

Obok „legalnego” rynku notyfikowanych suplementów diety swoje miejsce znajduje również tzw. szara strefa, czyli preparaty niedopuszczone do obrotu w Polsce, o co najmniej wątpliwej skuteczności. Zjawisko to jest groźne, m.in. dlatego że nikt nie wie, co mogą zawierać tego rodzaju preparaty.

 

Wątpliwe bezpieczeństwo

Wśród preparatów są również takie, które zostały wprowadzone do obrotu, ale powinny być wycofane, np. w wyniku przeprowadzonych nad nimi badań. NIK oceniła, że polski rynek suplementów jest obszarem „wysokiego ryzyka zdrowotnego, niedostatecznie zdiagnozowanego i nadzorowanego przez służby państwowe odpowiedzialne za bezpieczeństwo żywnościowe”.

Chodzi tutaj przede wszystkim o jakość suplementów diety. Narodowy Instytut Leków w ramach swoich statutowych badań oceniał zawartość żywych bakterii probiotycznych w suplementach w różnych okresach określonej przez producenta przydatności do spożycia, tj. od chwili wyprodukowania suplementu diety do końca okresu przydatności do spożycia badanego produktu.

„Na jedenaście badanych prób, w czterech próbkach suplementów diety z grupy probiotyków stwierdzono obecność niewykazanych w składzie szczepów drobnoustrojów. Również w czterech próbkach poddanych badaniu stwierdzono niższą niż deklarowana na opakowaniu liczbę bakterii probiotycznych. Co więcej, w jednej próbce wykryto zanieczyszczenie produktu – obecność bakterii chorobotwórczych z grupy Enterococcus Faecium, czyli tzw. bakterii kałowych. Ich obecność stwarzała poważne zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia konsumentów” – czytamy w sprawozdaniu NIK.

Oprócz tego na 56 badanych próbek aż 50 z nich nie posiadało stabilnej liczby żywych bakterii, co stanowiło aż 89 proc. spośród badanych próbek. Zauważono, że wraz z upływem czasu, następował dynamiczny spadek liczby żywych komórek bakterii.

Po kontroli 45 suplementów diety stwierdzono, że nie powinny być one wprowadzone do obrotu z uwagi na zawartość niedozwolonych składników. Jak się później okazało aż 38 z nich w czasie prowadzenia badań kontrolnych przez NIK znajdowało się w sprzedaży.

„Produkty te zawierały składniki kwestionowane przez Głównego Inspektora Sanitarnego, stwarzające niebezpieczeństwo dla konsumentów, gdyż – jak wskazywał Inspektor w pismach kierowanych do podmiotów wprowadzających te produkty do obrotu – mogły m.in. wykazywać właściwości alergenne i rakotwórcze, powodować zakażenia dróg oddechowych i moczowych, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, przyczyniać się do powstawania ropni, zapalenia wsierdzia, osierdzia, czasami zatruć pokarmowych” – wskazuje w raporcie NIK.

W dokumencie możemy przeczytać, że mimo interwencji, w lutym 2017 r. 33 z kwestionowanych 38 suplementów wciąż można było zakupić w internecie. Nadal też zawierały one szkodliwe substancje.

Jak zaznacza Inspektor Sanitarny stacji w Kołobrzegu lek. med. Jacek Ekk-Cierniakowski, każdy suplement diety powinien być w odpowiedni sposób oznakowany i powinien zawierać:

  • nazwę żywności,
  • wykaz składników,
  • wszelkie składniki lub substancje pomocnicze,
  • ilość określonych składników,
  • ilość netto żywności,
  • datę minimalnej trwałości lub termin przydatności do spożycia,
  • nazwę firmy i adres podmiotu działającego na rynku spożywczym,
  • nazwę kraju pochodzenia,
  • instrukcję użycia.

 

Wpływ reklamy

Na dynamiczny rozwój rynku suplementów diety zdecydowany wpływ ma reklama. Widząc i słysząc odwołania do stylu życia, jaki prowadzimy, wieku, rodzaju wykonywanej pracy – uzasadniając „konieczność” suplementacji, można łatwo wpaść w pułapkę manipulacji. Znajdowanie się w którejś z grup ryzyka nie oznacza, że brakuje nam jakiejś substancji odżywczej. Warto pamiętać, że reklamy, blogi czy fora internetowe często zawierają treści sponsorowane przez producentów tych preparatów.

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji 25 kwietnia 2016 r. przeprowadziła analizę i monitoring rynku reklam. Celem badań było uzyskanie informacji o produktach zdrowotnych i lekach reklamowanych w programach telewizyjnych. Analiza ilościowa obejmowała spoty reklamowe emitowane w czterech uniwersalnych programach telewizyjnych: TVP 1, TVP 2, Polsat, TVN oraz innych kanałach tematycznych.

„Od roku 1997 do roku 2015 liczba reklam z sektora produkty zdrowotne i leki wzrosła blisko 20 razy, (…) podczas gdy ogólna liczba reklam wzrosła trzykrotnie. W 1997 r. przekazy handlowe produktów zdrowotnych i leków stanowiły 4,6 proc. wszystkich przekazów, w 2015 r. już prawie co czwarta reklama wyemitowana w TVP 1, TVP 2, TVN i POLSAT była przekazem handlowych produktów zdrowotnych i leków (24,7 proc.)” – czytamy w sprawozdaniu KRRiT.

Od reklam nie są wolni także małoletni odbiorcy programów takich jak Mini Mini+ i TVP ABC. Jak podała Rada, tylko w trzech kwartałach 2015 roku na drugim z wymienionych kanałów wyemitowano 16 441 przekazów handlowych produktów zdrowotnych i leków. Stanowiło to 14,5 proc. wszystkich reklam tej stacji.

Dodatkowym zaskoczeniem oprócz wzrostu liczby reklam jest fakt popularyzowania dualizmu produktu, czyli istnienia pod tą samą lub zbliżoną nazwą zarówno produktu leczniczego, jak i suplementu diety, co sugeruje podobne działanie i może wprowadzać widzów w błąd.

Warto też zwrócić uwagę na to, że większość reklam ukrywa prawdziwe pochodzenie suplementów diety.

„Tylko cztery z 32 preparatów zawierały informację słowną, że mamy do czynienia z suplementem diety, a nie lekiem” – informuje w raporcie KRRiT.

Rada zwróciła też uwagę na częste odwoływanie się w reklamach suplementów do autorytetu lekarza lub farmaceuty. Jak wskazała, może to stanowić nadużycie zaufania odbiorcy.

W przedstawionym raporcie, prognozy rozwoju rynku medialnego są jednoznaczne: w związku z rozwojem suplementów diety na rynku, idzie stały wzrost kampanii reklamowych w mediach. Należy na nie uważać, gdyż komunikat reklamowy oddziałuje na odbiorcę wieloaspektowo i wielotorowo, poprzez zamieszczone w nim strategie perswazyjne zaznacza dr Piotr Szarszewski, medioznawca z Wydziału Humanistycznego Politechniki Koszalińskiej.

– Wpływu reklam o tematyce medycznej na pewno nie da się wyjaśnić ich szczególną kreatywnością czy atrakcyjnością. Powstają one bowiem na bazie kilku prostych schematów. Swoją moc oddziaływania czerpią jednak z dwóch innych czynników. Po pierwsze – dotyczą zdrowia, czyli kwestii, która, jak wynika z ostatnich badań Centrum Badania Opinii Publicznych, jest dla Polaków drugą najważniejszą wartością, zaraz po rodzinie i jej szczęściu. Po drugie – z częstego powtarzania tych reklam – procedury mającej sprawić, że w momencie zakupu odbiorcy będą potrafili przywołać nazwę konkretnego specyfiku albo przynajmniej przypomnieć sobie, jak wyglądało opakowanie promowanego „medykamentu” – tłumaczy portalowi Ostrzegamy.online ekspert.

Dr Piotr Szarszewski wymienia także najczęstsze techniki manipulacyjne występujące w reklamach suplementów diety:

  • w reklamach brakuje prostego stwierdzenia: „jestem suplementem, czyli niczym więcej niż produktem spożywczym, którego celem jest uzupełnienie normalnej diety”;
  • aktorzy udający ekspertów od chorób, lekarzy, którzy pojawiając się w reklamach naruszają artykuł 63 Kodeksu Etyki Lekarskiej. Specjaliści ci, jak wynika z opisów, odnoszą sukcesy w leczeniu chorób czymś, co leczyć z założenia nie może;
  • promowanie jednostek chorobowych, które nie istnieją, np. zakwaszenie organizmu czy zespół niespokojnych nóg;
  • fachowe, niezrozumiałe dla przeciętnego odbiorcy nazewnictwo pełniące „funkcję magiczną”;
  • wypowiedzi zadowolonych „użytkowników”, którym reklamowany produkt nieomal uratował życie lub przynajmniej znacząco poprawił jego komfort.

W Polsce reklamy radiowe i telewizyjne są monitorowane przez Radę Reklamy, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta oraz Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Jednak jak zaznacza dr Piotr Szarszewski – monitorowanie to jeszcze nie kontrola.

– Znacznie gorzej wygląda to w przypadku reklamy internetowej. Tu w zasadzie panuje wolna amerykanka. Natknięcie się na komunikat, którego celem jest wzbudzenie w odbiorcy strachu czy obrzydzenia, aby skłonić go do zakupu udającego lek specyfiku, nie wymaga szczególnego wysiłku. Podobnie łatwo natknąć się na reklamy bazujące na kłamstwie. Niekiedy nawet tak perfidnym, jak chociażby takie, że twórca promowanej metody leczenia urazów kolana został nominowany za to odkrycie do nagrody Nobla – komentuje medioznawca.

 

Dekalog suplementacji

Jeśli zdecydujemy się na zakup suplementów bez opinii lekarza, warto skorzystać z „dekalogu suplementacji”. Składające się na niego zasady zostały opracowane na podstawie Poradnika Konsumenckiego wydanego przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego. Stanowią one podstawę racjonalnego korzystania z suplementów diety.

  1. Nie stosuj suplementów diety „na chybił trafił”. Każdy organizm jest inny, dlatego dopiero po wcześniejszym przebadaniu i konsultacji z lekarzem, farmaceutą bądź dietetykiem możemy ocenić, czy suplementacja jest potrzebna, właściwa i skuteczna.
  1. Nie diagnozuj swojego stanu zdrowia (ani zdrowia Twojego dziecka) na podstawie reklam. W przypadku zdrowia nie jesteś „każdym” ani „przeciętnym”. Objawy typu skurcze mięśni, przemęczenie, senność czy brak apetytu mogą mieć różne przyczyny i nie zawsze są związane z brakiem potasu, magnezu, witamin czy innych substancji.
  1. Suplementami diety nie zastąpisz posiłku lub właściwego, zrównoważonego sposobu odżywiania.
  1. Ostrożnie podchodź do informacji prezentowanych w reklamach oraz na stronach producentów, pamiętając, że suplementy diety nie są „cudownym” środkiem leczniczym, ale środkiem spożywczym.
  1. Nie kupuj suplementów diety na bazarach czy z innych podejrzanych źródeł.
  1. Kupując produkt nie sugeruj się jedynie certyfikatem jakości czy rekomendacją danej instytucji.
  1. Przed zastosowaniem zapoznaj się z opakowaniem bądź ulotką, zwracając uwagę na wskazania dotyczące dziennej porcji.
  1. Sprawdź, czy dany suplement znajduje się w wykazie zgłoszonych suplementów diety w Głównym Inspektoracie Sanitarnym i jaki jest jego status. Informacje te znajdziesz[tutaj].
  1. Szczególną ostrożność przy stosowaniu suplementów diety powinny zachować osoby przyjmujące leki.
  1. W przypadku niedoborów szukaj źródła witamin, minerałów i korzystnych kwasów tłuszczowych w modyfikacji diety, a nie w suplementach.

Szczególną ostrożność należy zachować w przypadku kupowania suplementów diety przez internet. Podobnie jak w przypadku właściwych leków, odsetek podrobionych produktów może być tu bardzo duży [czytaj więcej].

 

Marta Grabowska/Ostrzegamy.online

 

Szanowni Państwo,

w związku z wejściem w życie Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO) informujemy, że Administratorem danych osobowych jest Fundacja Lux Veritatis z siedzibą w Warszawie (01-192) przy ul. Leszno 14.

Szczegółowe informacje dotyczące przetwarzania Państwa danych osobowych znajdują się w Polityce przetwarzania danych osobowych dostępnej TUTAJ

Prosimy pamiętać, że zawsze można udzieloną zgodę odwołać.

JAKIE DANE GROMADZIMY?
Jako administrator Państwa danych osobowych informujemy, że przetwarzamy Państwa dane które są zbierane podczas korzystania przez Państwa z naszej strony: Państwa zapisy na Newsletter (o ile takie wystąpią), pliki cookies umożliwiające właściwą prezentację naszej strony.

KTO BĘDZIE ADMINISTRATOREM PAŃSTWA DANYCH?

Administratorami Państwa danych będziemy my: Fundacja Lux Veritatis z siedzibą w Warszawie (01-192) przy ul. Leszno 14, wpisana przez Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy w Warszawie, XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego do Rejestru stowarzyszeń, innych organizacji społecznych i zawodowych, fundacji oraz samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej i Rejestru przedsiębiorców pod nr KRS: 0000139773; nr NIP: 896-11-69-046, nr REGON: 931899215

JAKI MAMY CEL W PRZETWARZANIU PAŃSTWA DANYCH OSOBOWYCH?
Przetwarzamy te dane w celach opisanych w naszej polityce, między innymi aby w prawidłowy sposób wyświetlić Państwu stronę internetową.