Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w Polsce jest 14,5 mln mieszkań, z czego 5,8 mln należy do osób fizycznych, a pozostałe, czyli 8,7 mln, są własnością spółdzielni mieszkaniowych, gmin, Skarbu Państwa, zakładów pracy, TBS-ów lub stanowią współwłasność. Głównym problemem mieszkańców i zarządców nieruchomości są w ostatnim czasie rosnące koszty utrzymania. Dziurę w budżetach dodatkowo powiększają nierzetelni najemcy, którzy nie regulują rachunków za czynsz oraz innych opłat związanych z użytkowaniem lokalu mieszkalnego. Częściowo winę za to ponoszą sami zarządcy, którzy straszą dłużników dopisaniem do Krajowego Rejestru Długów, ale finalnie tego nie robią.
„Spółdzielnie i zarządcy wspólnot mieszkaniowych często wysyłają dłużnikom wezwania do zapłaty, które ci po prostu ignorują. Straszą, że dopiszą dłużnika do KRD, ale finalnie tego nie robią. A skoro nie są konsekwentni w swoich działaniach, to dłużnicy nie traktują ich poważnie. Tracą na tym pozostali lokatorzy, którzy regularnie płacą rachunki w terminie. Bo to z powodu nierzetelnych lokatorów nie można wyremontować klatki schodowej czy ocieplić budynku. W efekcie koszty utrzymania rosną, a pieniądze uciekają” – tłumaczy Katarzyna Krzyżaniak, kierownik zespołu wsparcia i obsługi klienta strategicznego Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA.
Nasze drogie mieszkania
Zgodnie ze styczniowym raportem GUS o warunkach mieszkaniowych, opracowanym na podstawie wyników Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań z 2021 roku, w Polsce jest 6,2 mln budynków mieszkalnych, zamieszkałych przez 37,4 mln ludzi. Znajduje się w nich 14,5 mln mieszkań, z czego 5,8 mln należy do osób fizycznych, a pozostałe, czyli 8,7 mln, są własnością spółdzielni mieszkaniowych, gmin, Skarbu Państwa, zakładów pracy, TBS-ów lub stanowią współwłasność.
Koszty utrzymania lokali ponoszą zarówno właściciele nieruchomości, jak i lokatorzy (najemcy). Są one uwzględnione w czynszu, opłacie eksploatacyjnej (w przypadku spółdzielni mieszkaniowych) i zaliczkach na koszt zarządu (w przypadku wspólnot mieszkaniowych).
„Na czynsz składają się między innymi: koszty administrowania i zarządzania, koszty konserwacji technicznej budynku, utrzymania zieleni, czystości, a także koszty energii elektrycznej i cieplnej” – wymienia Katarzyna Krzyżaniak.
Według grudniowych szacunków HREIT opartych o dane GUS, przeciętna trzyosobowa rodzina w Polsce wydaje miesięcznie ponad 1,3 tys. zł na utrzymanie i prowadzenie domu. W praktyce jednak koszty te mogą być nawet kilkukrotnie wyższe. Przedstawione kalkulacje nie obejmują bowiem rat kredytów mieszkaniowych czy rodzin wielodzietnych. W niewielkim stopniu uwzględniają też czynsz za najem mieszkań.
Pod koniec ubiegłego roku wielu Polaków otrzymało od swoich spółdzielni mieszkaniowych pisma o podwyżce opłat i podatków. Rosną m.in. podatek od nieruchomości, jak również koszty eksploatacyjne mieszkania. W związku ze wzrostem płacy minimalnej w Polsce więcej będziemy też płacić teraz za wszelkiego rodzaju usługi, jak sprzątanie, utrzymanie zieleni, okresowe przeglądy itp.
Jedną z newralgicznych pozycji domowego budżetu są bez wątpienia opłaty związane z energią elektryczną czy ogrzewaniem mieszkań i domów. Według badania przeprowadzonego przez UCE Research na zlecenie firmy Netatmo, 67 proc. Polaków nie będzie w stanie udźwignąć wzrostu rachunków za ogrzewanie, jeśli przekroczy on 1/3 aktualnie płaconej kwoty. Już dziś zresztą w regulowaniu rachunków mieszkaniowych nie jesteśmy prymusami.
Opłaty mieszkaniowe ważne, ale nie zawsze regulowane
Rachunki mieszkaniowe są najczęściej zgłaszanymi opłatami, jakie cyklicznie ponosimy, ale też pierwszymi, o których zdarza nam się zapomnieć lub celowo nie płacić. Konieczność regulowania opłat związanych z mieszkaniem deklaruje 94 proc. osób biorących udział w badaniu pt. „Jak Polacy płacą rachunki” zrealizowanym na zlecenie Krajowego Rejestru Długów w listopadzie 2023 r. przez Instytut IMAS International na reprezentatywnej próbie Polaków w wieku 18-74 lata. Zwykle są to koszty prądu i gazu, które ponosi 83 proc. z nas, a także opłaty za wywóz śmieci (78 proc.), wodę i ścieki (77 proc.), czynsz (54 proc.) oraz ogrzewanie (50 procent). Drugą pochłaniającą domowe finanse kategorią są media, a więc np. abonament RTV (płacony przez 28 proc. z nas), opłaty za telefon (77 proc.) czy internet (76 procent). Na dalszych miejscach znajdują się inne wydatki, takie jak: polisy i ubezpieczenia, raty kredytów, koszty edukacji, transportu oraz abonamenty za prywatną opiekę medyczną itd.
W natłoku tylu obowiązków finansowych bywa jednak, że czasem coś się zawieruszy. Ponad 30 proc. Polaków przyznaje, że zdarza im się płacić z opóźnieniem. Najczęściej, bo w niemal 7 na 10 przypadków, dotyczy to właśnie wydatków mieszkaniowych. Z kolei co dziesiąta osoba deklaruje, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy w ogóle nie uregulowała przynajmniej jednego zobowiązania. Takie sytuacje w prawie 70 proc. przypadków dotyczą utrzymania mieszkania, 30 proc. nie opłaciło rachunków za media, a 15 proc. zaniedbało zobowiązanie kredytowe. Najczęstszą przyczyną jest zapominalstwo lub konieczność pokrycia innych niespodziewanych wydatków.
„Problem staje się poważny, gdy dana osoba przestaje w ogóle płacić. Można powiedzieć, że w takiej sytuacji „utrzymują ją” pozostali lokatorzy. A wystarczyłoby podejmować skuteczniejsze działania windykacyjne. Z tym administratorzy nieruchomości ciągle mają kłopot” – zauważa Katarzyna Krzyżaniak.
„Problem nie jest marginalny. Mówimy o ponad ośmiu milionach mieszkań należących do spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych, gmin czy TBS-ów. W trosce o bezpieczeństwo finansowe ich lokatorów, ważne jest, aby administrujący nieruchomościami podejmowali mądre i przemyślane decyzje. Czeka nas bowiem trudny rok pod względem kosztów utrzymania nieruchomości. Ceny usług, takich jak: sprzątanie, ochrona czy remonty raczej nie spadną, a wzrosną. Niektóre wspólnoty odczują podwyżki już wiosną, a inne dopiero pod koniec roku. Dlatego obowiązkowym działaniem każdego zarządcy powinna być zarówno weryfikacja najemcy w biurze informacji gospodarczej, jak i konsekwentne dopisywanie do KRD dłużników, którzy nie płacą” – dodaje kierownik zespołu wsparcia i obsługi klienta strategicznego Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA.
„Obecnie do KRD wpisanych jest blisko 19 tys. nierzetelnych lokatorów, zadłużonych na 280 mln złotych. Średni dług mieszkaniowy to 15 tys. złotych. Musimy wziąć jednak pod uwagę, że jest to tylko wierzchołek góry lodowej całego zadłużenia czynszowego Polaków, które z różnych względów nie trafia w ogóle do KRD. Administratorzy wspólnot, spółdzielni mieszkaniowych i TBS-ów nie korzystają w pełni z dostępnych narzędzi windykacyjnych i jeśli już wpisują dłużników do rejestru, to często robią to dopiero po uzyskaniu tytułu wykonawczego. Nieco chętniej robią to zakłady gospodarki komunalnej i mieszkaniowej, rozumiejąc, że nierzadko w wielu przypadkach jest to jedyny sposób, by zmotywować opieszałego lokatora do spłaty swoich zaległych zobowiązań. Niestety zwlekanie ze wpisem do KRD sprawia, że taki dług jest już bardzo mocno przeterminowany i szanse na odzyskanie należności maleją. Najczęściej nieuczciwych najemców wpisują administratorzy nieruchomości ze Śląska. Tamtejsze długi wynoszą 122 mln zł i ma je 6,6 tys. osób. Rekordowy dług, na ponad 500 tys. zł i należy do mężczyzny z Opola. Pod względem płci liczba niesolidnych dłużników rozkłada się po połowie, choć to kobiety notują nieco wyższe łączne zadłużenie (147 mln zł wobec 133 mln złotych)” – wskazuje Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Rzeczywiste zadłużenie czynszowe jest kilkakrotnie większe od tego, co trafia do Krajowego Rejestru Długów.
„Niedawno zsumowaliśmy opublikowane dane o zadłużeniu lokatorów w pięciu losowo wybranych miastach średniej wielkości. Łącznie to 177 mln zł, z tego 34,3 mln zł zostało wpisanych do KRD. To zaledwie 1/5. Można się tylko domyślać, że zarządcy próbują własnych metod windykacyjnych, które niestety nie skutkują odzyskaniem należności. A mówimy zaledwie o 5 przykładach z wielu tysięcy w całym kraju. Większość administratorów zgłasza do rejestru jedynie promil całego zadłużenia, choć trzeba przyznać, że są i tacy, którzy wpisują 40-50 proc. przeterminowanych zobowiązań czynszowych. To oczywiście kropla w morzu potrzeb” – podkreśla Adam Łącki.
Polecamy także:
Krajowy Rejestr Długów/Ostrzegamy.online