Przyzwyczailiśmy się do stereotypu, że osoba uzależniona od alkoholu to osoba zaniedbana, bez pracy, często nieposiadająca stałego miejsca zamieszkania. To nie jest obraz osoby uzależnionej – mówi dla portalu Ostrzegamy.online dr nauk med. Lech Grodzki, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Terapii Uzależnień i Współuzależnień w Toruniu.

Ostrzegamy.online: W mediach, m.in. książkach czy filmach, funkcjonuje model alkoholika wielokrotnie powracającego do picia, bardzo cierpiącego fizycznie i psychicznie podczas terapii. Dzieje się tak rzeczywiście? Ból jest tak silny?

Dr nauk med. Lech Grodzki: Tak, tak. To są i fizyczne dolegliwości, i dolegliwości psychiczne. Takie psychiczne cierpienie, w celu złagodzenia którego występuje konieczność spożycia alkoholu.

Często mówimy o powrotach do picia. Mówimy, że terapia jest nieudana, nieskuteczna. Nie ma takiej choroby – nie mówiąc o wyrostku robaczkowym – która by nie powróciła. My nie mamy w medycynie wielu chorób, o których możemy powiedzieć: „jeden raz i ostatecznie tej choroby już nigdy nie będzie”. Wszystkie choroby powracają. Również są powroty choroby alkoholowej i uzależnienia. Natomiast ja twierdzę, że leczenie zawsze jest skuteczne. Nawet ten okres tylko bycia w procesie terapii, gdzieś w ośrodku leczenia uzależnień, również jest procesem korzystnym dla osoby uzależnionej. On często przedłuża jej życie, daje większe lub mniejsze szanse, że coś w życiu się zmieni. Ale jest część osób, które powracają do pica, oczywiście. Wychodzą i wcześniej czy później wracają. Niektóre mają okresy kilku tygodni, niektóre kilku miesięcy, niektóre kilku lat, nawet kilkunastu. Niektóre od razu po wyjściu piją i powracają do picia. Ale nie można powiedzieć, że to leczenie nie miało sensu. Leczenie dało im poprawę stanu psychicznego i fizycznego. Jest i część osób, która trwale wychodzi, nie powraca. One może mają jakieś gorsze okresy, kiedy jest myślenie o alkoholu – bo tego się nie da wyeliminować – ale nie powracają. Nie możemy też mówić, że jeżeli osoba wraca po wielu miesiącach, po roku, po kilku latach do picia, to „to było nieudane leczenie”. To było udane leczenie.

Swego czasu robiłem takie badania, gdzie odniosłem się do chorób nowotworowych. W medycynie przyjmuje się, że okres 5-letniej remisji w chorobie nowotworowej – czyli 5 lat bez objawów – uważa się już za wyleczenie. A po 5. latach, jeżeli wystąpi choroba nowotworowa po raz drugi, to uważa się, że jest to zachorowanie powtórne. Jeżeli byśmy przyjęli takie kryterium do alkoholu – bo jest różnie w  różnych ośrodkach – ale tutaj, w naszym toruńskim ośrodku badania pokazały, że ponad 20 proc. osób utrzymywało taką 5-letnią abstynencję. Jest to dużo. W innych chorobach bylibyśmy bardzo zadowoleni, rodziny byłyby zadowolone. Natomiast tutaj, w uzależnieniu od alkoholu, osoba uzależniona jest uciążliwa dla rodziny, dla najbliższych. Najbliżsi często nie dopuszczają myśli, że może powrócić picie i znowu możemy przeżyć te straszne dni, które były związane z piciem ojca, męża, syna, córki, matki itd. I jest to taka choroba, o której wyobrażamy sobie, że wyleczenie polega na niepiciu do końca życia. Natomiast tutaj z założenia nie możemy być tego pewni. My nie widzimy końca życia. Żyjemy dniem dzisiejszym, a myślimy, że ten człowiek nie będzie pił już do końca życia i tylko to jest wyleczenie. A więc osoby, które żyją później z taką trzeźwą osobą, żyją w ciągłym poczuciu zagrożenia, ponieważ wszystko jest dobrze, wszystko dobrze funkcjonuje, ale z powodu tego, że założyłem sobie, że to już do końca życia tak będzie, to cały czas odczuwają takie zagrożenie, tzn. najbliższa rodzina i przyjaciele, którym zależy na tej osobie. Proszę zauważyć, że w żadnej chorobie nie ma czegoś takiego. My możemy czasami, mając swoją rodzinę, myśleć „oj, żeby nam się nie przytrafiła jakaś choroba nowotworowa”, ale to też są zagrożenia. Albo jakaś inna choroba, albo wypadek. Każdy człowiek myśli o swojej rodzinie, modli się, prosi Pana Boga, żeby uchronił jego rodzinę przed tego typu zdarzeniami. I nie ma takiej możliwości, żebyśmy wszyscy się uchronili. Sami musimy uważać, a co się stanie z członkami naszych rodzin, nie wiemy. Natomiast w chorobie alkoholowej to zagrożenie występuje codziennie. Oni wszyscy myślą o tym, czy nie będzie powrotu do picia osoby, z którą żyją, a która jest uzależniona od alkoholu i w chwili obecnej nie pije. To choroba traumatyczna i uszkadzająca całą rodzinę, całe przyszłe funkcjonowanie, stąd jest tak bardzo groźna. Dlatego warto ją leczyć, warto podejmować próby, przekonywać osoby, żeby podejmowały leczenie. A to zagrożenie będzie zawsze występowało.

Ostrzegamy.online: I to stąd wzięły się określenia „niepijący alkoholik”, „trzeźwy alkoholik”, „suchy alkoholik”?

LG: Często się mówi „suchy alkoholik”, czyli niepijący, ale to się odnosi również do takich zmienionych zachowań osób, które zaprzestały picie. One nie spożywają alkoholu, nie piją, ale zachowania i styl życia, jaki następuje w tym okresie niepicia, nadal są traumatyczne dla najbliższych. Funkcjonowanie nie jest zdrowe, nie buduje zdrowych relacji, przyszłości i też w ten sposób interpretujemy to określenie „suchy alkoholik”. On fizycznie nie pije, ale funkcjonuje tak, jak by pił. Występują różne zachowania kompulsywne, zamienniki, które są nadal uciążliwe dla rodziny, które prowadzą do tego, że te rodziny się rozpadają.

Często jest tak, że osoba uzależniona podejmuje leczenie, leczenie jest skuteczne, ma okres niepicia, dużego zadowolenia z życia, pięknych planów itd., i powoli wchodzi w normalne życie. To świetnie, ale taka osoba powinna jednak nadal mieć kontakt ze swoim terapeutą czy z grupą samopomocową, żeby dawać sobie radę z różnymi problemami, które oprócz alkoholu te osoby mają. Żeby móc przegadać pewne rzeczy, nie dusić ich w sobie, rozmawiając z innymi uzyskać wiedzę, jak sobie poradzić.

Ostrzegamy.online: Jak pomóc bliskiej osobie? Da się to zrobić samemu?

LG: Można pomóc samemu, ale w sensie zmotywowania drugiej osoby do podjęcia profesjonalnego leczenia. Ja tyle lat już się zajmuję leczeniem osób uzależnionych – kilkadziesiąt lat – i nie widziałem czegoś takiego – nikt sam nie wyjdzie z uzależnienia. To się odbywa na zasadzie, że albo odbędziemy terapię profesjonalną, albo spotkamy się z grupami samopomocowymi i inni ludzie pomogą nam z tym problemem się uporać, albo nasze otoczenie będzie miało taki wpływ, że my sobie damy radę. Ktoś na zewnątrz musi być. Często pomaga wiara, religia, Bóg. To nie jest to, że „sam dam sobie radę”. Nie. Sam sobie człowiek nie da rady.

Zawsze możemy motywować takie osoby, żeby podjęły leczenie. Są całe schematy interwencji rodzinnych, jeżeli osoba np. zaprzecza, nie zgadza się z tym, to buduje się taką koalicję rodzinną. Musimy być dobrze przygotowani do takiej rozmowy. Najlepiej zaplanować ją z terapeutą. Bo osoba uzależniona nie musi zgłosić się do poradni. Może przyjść ktoś z rodziny – zgłosić się do poradni i zapytać, co ma dalej robić, jak postępować, jak przeprowadzić rozmowę motywującą do podjęcia leczenia.

Jeżeli ta osoba kategorycznie odmawia leczenia i nie zgadza się pomimo tych podjętych prób, rozmów, interwencji, to mamy jeszcze mechanizm zobowiązania do leczenia, a droga do tego mechanizmu jest poprzez miejską Gminną Komisję ds. Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Ta komisja wówczas podejmuje interwencję wobec takiej osoby uzależnionej. Zawsze boimy się o życie uzależnionej osoby, a więc mamy prawo wykonać taki ruch: zrobiłem wszystko, nic nie działa, więc proszę komisję o to, żeby podjęła swoją interwencję. Chociaż nie mamy przymusu do leczenia, często te interwencje są skuteczne. To nie jest tak, że osoba, która jest uzależniona, nie chce pomocy. Czasami tak jest, że chce, tylko nie jest w stanie sięgnąć po tę pomoc. Takie osoby często później w trakcie terapii mówiły: „Boże, jak to dobrze, że ja tu się znalazłem. Jak ja jestem szczęśliwy, szczęśliwa, że ja tutaj jestem”. Te osoby oczekują pomocy i trzeba im pomagać.

Ostrzegamy.online: Kto jest najbardziej podatny na działanie alkoholu i uzależnienie?

LG: Taka podatność wynika z fizjologii, z naszej biochemii, budowy organizmu, budowy różnej dla płci, czy też różnej dla wieku. Kobiety szybciej się uzależniają i taka jest opinia, że to dosyć ciężkie uzależnienia.

Ostrzegamy.online: Ale paradoksalnie mówi się, że jest o wiele mniej uzależnionych kobiet niż mężczyzn…

LG: No tak, ale bardzo niezbadanym problemem jest picie w ukryciu. Tutaj trzeba powiedzieć o modelach picia kobiet. Kobiety bardzo często piją w ukryciu i rodzina sobie nawet nie zdaje sprawy w początkowym okresie, że mama czy ktoś inny z kim żyje, pije alkohol w tym czasie, kiedy jesteśmy w szkole albo pracy.

Miałem taki przypadek w czasie dyżuru na neurologii, kiedy przyjechało małżeństwo, kobieta miała pierwszy atak padaczki w życiu. Wszystkie badania neurologiczne wykonane w izbie przyjęć wykluczyły przyczyny fizyczne powstania takiego ataku. Na koniec pytam: „A jak, proszę Panią z alkoholem?”. Mąż był oburzony! Mówił: „Ależ panie doktorze, jak można! Żona nie pije, nie ma żadnego problemu”. A ona do niego mówi: „Cicho!”. Mówi: „Trafił pan, doktorze”. To jest problem. Przez kilkanaście lat codzienne picie, a później byli razem w sanatorium i przy mężu już nie mogła wypić. I wystąpił atak w okresie abstynencji, odstawienia. Czyli ten mąż przez całe życie nie zauważył, że żona piła codziennie (!) i wychodziło na to, że dosyć dużą dawkę alkoholu. On wychodził, ona zostawała. Sprzątała mieszkanie – piła, gotowała – piła… Przestawała, przychodzili wszyscy do domu i już było wszystko „dobrze”. Tak więc nie wiemy, ile jest takich kobiet.

Poza tym młode kobiety wcale nie chcą być „gorsze” od młodych mężczyzn i mamy tutaj do czynienia z takim równym traktowaniem. Czynniki kulturowe, takie nawet sprzed kilkuset lat, które nakazywały pewne zachowania kobietom, pewne normy, przestały działać. Stąd mamy duży problem picia kobiet w dzisiejszych czasach. Nie do końca rozpoznajemy ilość kobiet nadużywających, pijących w sposób szkodliwy, czy też uzależnionych.

Jeżeli natomiast chodzi o osoby młode, o młodzież, to głównie to zagrożenie wynika z niedojrzałości centralnego układu nerwowego, który pełną dojrzałość i pełną budowę, wydajność i wydolność uzyskuje w wieku około 25 lat. Jeżeli my pijemy alkohol w okresie przed uzyskaniem dojrzałości przez centralny układ nerwowy, często w dużych ilościach – a jak mówiłem, największego spustoszenia alkohol dokonuje w mózgu człowieka – to oczywiście dochodzi do szybszego uzależnienia.

U dorosłego po 25-30 roku życia przyjmuje się, że trzeba 3-5 lat intensywnego, częstego spożywania alkoholu – nie mówię o ilościach, ale o częstości – żeby doszło do uzależnienia. A u młodzieży, ludzi młodych do uzależnienia może dojść po intensywnym picu przez okres jednego roku.

Ostrzegamy.online: Co Dyrektor ośrodka terapii uzależnień chce powiedzieć osobom, które mają problem alkoholowy, a przeczytają ten wywiad?

LG: Chciałbym przede wszystkim powiedzieć, że nie ma przypadków beznadziejnych. Że zawsze jest nadzieja na poprawę życia, funkcjonowania. Nie ma żyć straconych. Nie można podchodzić do tego, że „ja już straciłem życie, więc nie ma sensu”. Zawsze można żyć dalej i znaleźć ludzi, dla których będziemy potrzebni. A często ci ludzie są wokół nas i tylko czekają na to, żebyśmy zaprzestali picia. To nieprawda, że straciliśmy wszystkich przyjaciół, wszystkich ludzi, którym kiedyś na nas zależało.

Nie sugerujmy się opowiadaniami, że leczenie jest nieskuteczne. Leczenie zawsze jest skuteczne. Tak, jak w innych chorobach, często chcemy kilku miesięcy, żeby przedłużyć życie, to nie wymagajmy tutaj dożywocia. Najlepiej, jeśli uzyskamy już tę dożywotnią abstynencję. Fantastycznie, gdyby tak się udawało, ale nie sugerujmy się opowiadaniami innych osób, że „a, był na leczeniu, i po leczeniu tylko rok albo pół roku nie pił”. To też jest życie trzeźwe. To też jest okres, o który warto zawalczyć.

Poza tym mamy takie czasy. Chciałbym, żeby te osoby nie czuły się napiętnowane, żeby to, że „jestem uzależniony” w czasach, gdzie tak dużo różnych uzależnień, żeby to nie sprawiło problemów, wstydu, skrywania. Żeby ten wstyd, często fałszywy, bo często wszyscy widzą, co się z nami dzieje, nie stanowił przeszkody do podjęcia leczenia, działania.

Mamy różne formy terapii w dzisiejszych czasach – również w naszym ośrodku. Są też takie możliwości dla osób, które nie są jeszcze uzależnione, ale piją w sposób szkodliwy, ryzykowny. Nasza propozycja terapeutyczna jest taka, aby te osoby umiały powrócić do picia kontrolowanego, nieryzykownego – tzn. do takiego programu ograniczania szkód picia. Mamy różne metody terapii. To nie jest już jeden schemat. Są to nowoczesne metody.

Rodzinom chciałbym przekazać, aby nie bały się podejmować prób pomocy swoim bliskim, którzy mają problem z alkoholem, swoim przyjaciołom. Bo często pomimo sprzeciwu i czasami gróźb, kiedy chcemy pomóc, bardzo często te osoby, kiedy już skorzystają z leczenia, powiedzą nam, że są wdzięczne, że podjęliśmy taką próbę.

Ostrzegamy.online: Dziękuję uprzejmie za rozmowę.

LG: Również bardzo dziękuję.

Mateusz Wójtowicz/Ostrzegamy.online

 

Szanowni Państwo,

w związku z wejściem w życie Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO) informujemy, że Administratorem danych osobowych jest Fundacja Lux Veritatis z siedzibą w Warszawie (01-192) przy ul. Leszno 14.

Szczegółowe informacje dotyczące przetwarzania Państwa danych osobowych znajdują się w Polityce przetwarzania danych osobowych dostępnej TUTAJ

Prosimy pamiętać, że zawsze można udzieloną zgodę odwołać.

JAKIE DANE GROMADZIMY?
Jako administrator Państwa danych osobowych informujemy, że przetwarzamy Państwa dane które są zbierane podczas korzystania przez Państwa z naszej strony: Państwa zapisy na Newsletter (o ile takie wystąpią), pliki cookies umożliwiające właściwą prezentację naszej strony.

KTO BĘDZIE ADMINISTRATOREM PAŃSTWA DANYCH?

Administratorami Państwa danych będziemy my: Fundacja Lux Veritatis z siedzibą w Warszawie (01-192) przy ul. Leszno 14, wpisana przez Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy w Warszawie, XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego do Rejestru stowarzyszeń, innych organizacji społecznych i zawodowych, fundacji oraz samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej i Rejestru przedsiębiorców pod nr KRS: 0000139773; nr NIP: 896-11-69-046, nr REGON: 931899215

JAKI MAMY CEL W PRZETWARZANIU PAŃSTWA DANYCH OSOBOWYCH?
Przetwarzamy te dane w celach opisanych w naszej polityce, między innymi aby w prawidłowy sposób wyświetlić Państwu stronę internetową.