O problemie, jakim jest ,,uzależnienie od miłości” z portalem Ostrzegamy.online rozmawia psycholog Katarzyna Kucewicz – psychoterapeuta z warszawskiego Ośrodka Psychoterapii i Coachingu Inner Garden.

Ostrzegamy.online: Czym jest ,, uzależnienie od miłości”?

Katarzyna Kucewicz – Jest to silna, przemożna potrzeba bycia w relacji z drugą osobą, nawet jeśli ta nie jest w porządku. Ta potrzeba wynika z panicznego lęku przed samotnością i z poczucia, że bez obiektu miłosnego nie da się żyć. Tak jak palacz nie może sobie wyobrazić dnia bez papierosa, tak „nałogowiec miłości” nie może wyobrazić sobie istnienia bez odniesienia do drugiej osoby.

Ostrzegamy.online: Jak objawia się to zjawisko?

K.K. W takich relacjach występuje pewna prawidłowość, mianowicie nałogowcy kochania zwykle wiążą się z tzw. „unikającymi bliskości”, czyli z osobami, które mają kłopoty w wyrażaniu swoich uczuć, które są chłodne i niedostępne emocjonalnie. To sprawia, że ów nałogowiec jeszcze bardziej się angażuje, jeszcze bardziej przeżywa całą relację, staje się ona dla niego całym życiem, punktem odniesienia.

Ostrzegamy.online: Jakie konsekwencje wiążą się z tym zjawiskiem?

K.K. – Przede wszystkim są to dotkliwe konsekwencje psychologiczne – taka osoba staje się uwikłana, emocjonalnie zależna od drugiej osoby, całe życie podporządkowuje jej. Traci niejako swoją odrębność, autonomię. Jej życie kręci się wokół miłości, więc traci stopniowo zainteresowanie swoim hobby, pracą czy innymi sprawami. Osoby nałogowo kochające często są niepewne, chorobliwie zazdrosne i lękowe. Boją się utraty, co często doprowadza do zachowań „właścicielskich” wobec partnera – a to nie każdy partner jest w stanie znieść.

Ostrzegamy.online: Kto jest narażony na wchodzenie w toksyczne relacje?

K.K. –  Toksyczne relacje zdarzają się zwykle tym osobom, które mają trudne relacje rodzinne, pełne deficytów bliskości. Zauważa się, że emocjonalna deprywacja w okresie dzieciństwa, czyli ignorowanie uczuć, emocji i potrzeb dziecka sprawia, że w dorosłości pojawia się gigantyczna potrzeba załatania tej dziury – za wszelką cenę. Osoby nałogowo kochające mają, w moim poczuciu, takie dziecięce podejście do miłości, mocno egocentryczne, nastawione na zaspokojenie głodu bliskości, a nie nastawione na to, by po dorosłemu wspólnie coś stworzyć.

Ostrzegamy.online: Jak rozpoznać człowieka ze skłonnością do uzależnienia od miłości?

K.K. – To osoby niepewne siebie, budujące swoją tożsamość w oparciu o związek. Uporczywie tkwią w relacjach, które im nie służą. Są obsesyjne na punkcie swoich partnerów, kontrolujące. Nierzadko też w tej postawie jest chwiejność, to znaczy nałogowiec kochania, gdy dostaje solidną porcję miłości, może paradoksalnie ją odrzucić. W uzależnieniu tym bowiem działają nieadaptacyjne mechanizmy dziecięce, czyli osoba świadomie pragnie miłości, a nieświadomie ciągnie ją do bycia odrzuconą, tak jak odrzucali ją rodzice, czuje w tym odrzuceniu jakąś wartość, że to jest właściwe i dla niej bezpieczne. Bo jak widzi, że jest gigantycznie kochana, to takiej miłości nie może pojąć, gdyż jej pierwotnie nie zaznała.

Ostrzegamy.online: A co leży u przyczyn tego problemu?

K.K. – Tak jak mówiłam wcześniej, chodzi o deficyty emocjonalne z dzieciństwa. Na przykład zimna, zapracowana matka i rodzic niezaangażowany w wychowywanie – dla takiego dziecka każda oznaka miłości jest na wagę złota, więc w dorosłości chce się tą miłością nasycić aż przesadnie. Ale szuka takich partnerów, którzy będą mieć styl jej rodziców, będą wycofani. Nałogowcy kochania to też osoby, którym się wmawiało, że bez relacji nic nie znaczą, że sobie nie poradzą same, albo że niebycie w związku to ujma. W wielu domach priorytetem jest założenie rodziny i ta presja czasem sprawia, że ludzie tkwią w toksycznych układach, uzależniają się od siebie, boją się samotności. Osobiście upatruję przyczyny tego problemu także w niskiej dojrzałości osób nałogowo kochających. Jest w nich coś bardzo egocentrycznego, czasem można odnieść wrażenie, że ten partner wcale się nie liczy, ale liczy się, żeby był i żeby okazywał miłość.

Ostrzegamy.online: Jak pomóc osobie, która jest ,,uzależniona od miłości”?

K.K. –  Obok psychoterapii indywidualnej, którą szczerze rekomenduję, warto też skorzystać z pomocy SLAA (Anonimowi Uzależnieni od Seksu i Miłości – red.), czyli grup wsparcia dla osób uzależnionych od miłości. Idealnie jest połączyć jedno z drugim, ponieważ na psychoterapii indywidualnej można omówić wszelkie negatywne schematy rodzinne, które są pułapkami emocjonalnymi w teraźniejszości. A SLAA pozwala tu i teraz radzić sobie z napięciem wywołanym relacją. Takie napięcie to na przykład przemożna potrzeba dzwonienia do obiektu miłości, stała jej kontrola, oczekiwanie, że ktoś będzie cały czas pod ręką. To jest taka miłosna tyrania. Taka osoba musi się nauczyć, że ten obiekt to też człowiek, który potrzebuje chwili dla siebie, ma swoje uczucia i prawo się w nas odkochać. A my musimy potrafić do miłości podchodzić dojrzale, dorośle, czyli brać zawsze poprawkę, że partner to nie nasza własność ani bezwarunkowo kochające dziecko. Partner to odrębna jednostka, ze swoim życiem, w którym nie chodzi przecież o symbiozę, tylko o podążanie obok siebie wspólnie.

Ostrzegamy.online: Kogo najczęściej dotyczy ten problem?

K.K. –  Kiedyś wielu twierdziło, że zwykle nałogowcami kochania są kobiety (mówiło się nawet: „kobiety kochające za bardzo”), a unikają bliskości mężczyźni. Ale nie jest to żelazna reguła, a nawet powiem więcej: choć to może dziwne, osoba która jest nałogowcem kochania w jednym związku, w drugim może być „unikaczem”. Bo wbrew pozorom jedna i druga postawa mają ze sobą wiele wspólnego – są nieumiejętnościami stawiania i respektowania granic, obie postawy wynikają z osamotnienia emocjonalnego w dzieciństwie, obie są niedojrzałe.

Ostrzegamy.online: O czym warto jeszcze wiedzieć podejmując temat źle ukierunkowanych uczuć?

K.K. –  Dodam tylko słowo o tych z drugiego bieguna, czyli unikających bliskości. Oni jej unikają, bo kojarzy się im z przytłoczeniem, jakiego mogli zaznać, np. na skutek parentyfikacji, obsadzenia ich w dzieciństwie w roli matki/ojca, (np. ojciec po śmierci żony oczekuje od córki, że ta będzie powierniczką jego sekretów). Takie naruszanie roli zarówno na skutek deficytów, jak i nadmiaru uczuć skutkuje tym samym – kłopotem w szacowaniu, jaka relacja nam służy i przede wszystkim problemem w byciu dla drugiej strony dojrzałym partnerem.

Rozmawiała Marta Klimczak.

Marta Klimczak/Ostrzegamy.online

 

Szanowni Państwo,

w związku z wejściem w życie Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO) informujemy, że Administratorem danych osobowych jest Fundacja Lux Veritatis z siedzibą w Warszawie (01-192) przy ul. Leszno 14.

Szczegółowe informacje dotyczące przetwarzania Państwa danych osobowych znajdują się w Polityce przetwarzania danych osobowych dostępnej TUTAJ

Prosimy pamiętać, że zawsze można udzieloną zgodę odwołać.

JAKIE DANE GROMADZIMY?
Jako administrator Państwa danych osobowych informujemy, że przetwarzamy Państwa dane które są zbierane podczas korzystania przez Państwa z naszej strony: Państwa zapisy na Newsletter (o ile takie wystąpią), pliki cookies umożliwiające właściwą prezentację naszej strony.

KTO BĘDZIE ADMINISTRATOREM PAŃSTWA DANYCH?

Administratorami Państwa danych będziemy my: Fundacja Lux Veritatis z siedzibą w Warszawie (01-192) przy ul. Leszno 14, wpisana przez Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy w Warszawie, XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego do Rejestru stowarzyszeń, innych organizacji społecznych i zawodowych, fundacji oraz samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej i Rejestru przedsiębiorców pod nr KRS: 0000139773; nr NIP: 896-11-69-046, nr REGON: 931899215

JAKI MAMY CEL W PRZETWARZANIU PAŃSTWA DANYCH OSOBOWYCH?
Przetwarzamy te dane w celach opisanych w naszej polityce, między innymi aby w prawidłowy sposób wyświetlić Państwu stronę internetową.