Poznają się w internecie. On przedstawia się jako żołnierz przebywający na kontrakcie w Afganistanie. Ona jest samotna i szuka uwagi. Znajomość trwa kilka miesięcy. Nagle przystojny obcokrajowiec prosi o pożyczkę lub wysłanie drogiego przedmiotu. Otrzymuje co chce. Kontakt się urywa.
Przekręt na romans (ang. romance scam), znany też m.in. jako nigeryjskie oszustwo czy oszustwo „na żołnierza”, to przestępstwo polegające na wyłudzeniu pieniędzy bądź innych dóbr za pomocą zbudowanej przez internet relacji uczuciowej.
„Scamer” nawiązuje kontakt z ofiarą przez media społecznościowe albo portal randkowy. Opisuje siebie jako zagranicznego (zazwyczaj amerykańskiego) żołnierza, lekarza czy inżyniera przebywającego na egzotycznym kontrakcie w Afryce lub na Bliskim Wschodzie. Zaznacza, że ma utrudniony kontakt, więc rozmawiać może tylko przez internet. Pisze codziennie, niekiedy godzinami. Komplementuje, zapewnia o swoim zaangażowaniu, zwierza się, pokazuje zdjęcia. Po uzyskaniu zaufania prosi o przesłanie pieniędzy, które pomogą zrealizować jego przyjazd do Polski czy wyciągną go z chwilowych kłopotów. Zapewnia, że szybko zwróci pożyczkę. Zdarza się, że zamiast środków finansowych chce zakupienia i przesłania mu drogiego produktu – smartfona, zegarka.
Oszust posługuje się fałszywymi danymi osobowymi i zdjęciami innej osoby. Nie zna języka polskiego, przyznaje, że korzysta z internetowej aplikacji tłumaczącej. Czasem pisze po angielsku. Ofiarami padają głównie kobiety, często powyżej 50 roku życia, samotne. A to znacznie ułatwia sprawę matrymonialnemu naciągaczowi – zwraca uwagę psycholog społeczny Adam Budek.
– Trzeba zacząć od pytania: dlaczego kobiety rejestrują się na portalach randkowych? Bo szukają miłości. W takich sytuacjach zawsze mamy podpięte emocje oraz to, co jest tutaj najważniejsze – zaufanie. Oszuści wzbudzają w tych kobietach zaangażowanie. Na początku piszą listy miłosne, piszą że tęsknią. W takiej sytuacji tej kobiecie ciężko jest uwierzyć, że rozmawia z oszustem. Pada dużo miłosnych słów, słów tęsknoty, rodzi się zaangażowanie. To nie następuje szybko, ci panowie nawiązują dłuższą relację. Wysyłają różne zdjęcia, dużo opowiadają. Po jakimś czasie potrzebują nagle pieniędzy. A jak tu nie pomóc własnemu ukochanemu…? – mówi rozmówca portalu Ostrzegamy.online.
Przykłady tego typu przestępstw pojawiają się coraz liczniej – również w Polsce. W lutym tego roku portal Wirtualna Polska [pisał] o 55-letniej gdańszczance oszukanej na ponad 200 tysięcy złotych. O kolejnej kobiecie z Gdańska (38 lat), również w lutym [informował] Polsat News. Tym razem ofiara straciła 135 tysięcy złotych. [Reportaże] telewizji Polsat nadawane w 2018 roku opisywały jeszcze więcej historii polskich ofiar cybernaciągaczy. Dziennikarze mówili o „pladze miłosnych oszustw”.
Obok oczywistych strat finansowych, ofiary ponoszą także dotkliwe straty moralne, które na długi czas mogą zakłócić ich codzienne funkcjonowanie. Zmagają się ze wstydem, lękiem, nieufnością.
– Konsekwencje psychiczne są bardzo istotne, z tego punktu widzenia, że potem taka osoba, zanim zaufa komuś innemu, zastanowi się kilkanaście razy. Bardzo trudno jest jej wchodzić potem w następne relacje. Takie znajomości (z oszustem – przyp. red.) często kończą się nawet w gabinetach terapeutycznych – zaznacza psycholog.
Jednym ze sposobów na weryfikację nowej znajomości jest użycie opcji „szukaj obrazu w Google”. Można nią sprawdzić internetowe adresy, pod którymi ewentualnie pojawiały się przesłane nam zdjęcia. W przypadku wątpliwości pomocne może być też poradzenie się specjalistów, na przykład kontakt z [CERT Polska] czy administratorami serwisu [Niebezpiecznik.pl] podejmującego tematykę zagrożeń w sieci. Jeżeli doszło już do wyłudzenia, sprawę należy jak najszybciej zgłosić na policję – zajmie się nią wydział ds. cyberprzestępczości.
Mateusz Wójtowicz/Ostrzegamy.online