Lasy Państwowe zajęły stanowisko dotyczące zwiększonej aktywności strzyżaka jeleniego (sarniego), zwanego też „latającym kleszczem.” Podobnie jak kleszcz, owad ten żywi się krwią zwierząt i ludzi. Jego ugryzienia są bolesne i niekiedy powodują nawracające reakcje alergiczne, ale nie mogą zarazić boreliozą – poinformowała Ostrzegamy.online rzecznik LP Anna Malinowska.
Istnieją istotne różnice między strzyżakiem a niebezpiecznym kleszczem. Różnią się ilością odnóży i posiadaniem skrzydeł. Strzyżaki je mają, stąd ich potoczna nazwa. W momencie wczepienia się w skórę ofiary, zrzucają je i wówczas stają się jeszcze bardziej podobne do kleszcza (mimo, że nie jest on owadem, a pajęczakiem). Wesz jelenia, jak nazywa się też strzyżaka, najbardziej lubi żerować właśnie na jeleniach, sarnach oraz łosiach. Człowiek nie jest preferowanym żywicielem tego owada. Nie istnieje ryzyko zarażenia się od strzyżaka boreliozą – groźną chorobą zakaźną. O tej kwestii zapewnia rzecznik prasowa Lasów Państwowych Anna Malinowska.
– Sprawdziliśmy strzyżaka pod kątem boreliozy i wiemy, że może być jej nosicielem, podobnie jak komar, ale nie jest jej wektorem (nie zakaża – przyp. red.) – mówi portalowi Ostrzegamy.online rzecznik Anna Malinowska.
Występowanie strzyżaka jest ograniczone do lasów i ich skrajów. W mieście, np. w parku miejskim, nie spotkamy tego gatunku – w odróżnieniu od kleszczy, które występują niemal wszędzie.
– Ten rodzaj muchówki nie jest w Polsce żadną nowością. Mamy po prostu ciepłą jesień i wręcz letnią pogodę, dlatego są one dłużej aktywne. Stąd ich duża populacja o tej porze. Nie jest tak, że mamy do czynienia z inwazją. Z każdym dniem robi się chłodniej, więc i strzyżaki będą coraz mniej aktywne – tłumaczy rzecznik prasowa Lasów Państwowych.
Ostatnio głośno o strzyżakach. Niektórzy mylą je z kleszczami. #LasyPaństwowe przygotowały infografikę na ten temat pic.twitter.com/063yBC6YxF
— Anna Malinowska (@AnnaMalinowskLP) October 23, 2019
Marcin Loch/Ostrzegamy.online