Jeśli chcemy, by nasze dzieci były silne i odporne psychicznie, nie możemy ich ani chować „pod kloszem”, ani celowo „wystawiać na pioruny i grad” – wskazuje Danuta Jacoń, psycholog, psychoterapeuta.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której jesteśmy na przyjęciu i siedzimy przy stole przez kilka godzin. Rozmawiamy o szkole, życiu i pracy. Jest jedna para z dziećmi, która ciągle zwraca im uwagę, choć zdaniem innych rodziców nie ma takiej potrzeby, a zachowania dzieci nie są rażące ani naganne. Wszyscy próbują rozładować zaistniałe lekkie napięcie. Gdy rozmowy schodzą na temat dzieci, większość rodziców stara się wypowiadać o swoich i innych dzieciach w sposób zrównoważony i raczej budujący. Wspomniana wcześniej para wyłącznie narzeka i umniejsza kompetencje oraz inteligencję swoich podopiecznych. Widać, jak dzieci kurczą się w sobie, spuszczają wzrok i milkną już zupełnie. Na forum publicznym słyszą wtedy również zarzut, że „jak widzicie sami, one są albo za bardzo, albo za mało przebojowe i kto wie, jak poradzą sobie w życiu”. I nie tracąc chwili czasu dodają: „Nawet angielski jest ich piętą achillesową, więc o świecie poza Polską marzyć nawet nie mogą”. Nie pomaga wtrącenie innej matki, że każdy ma swoją słabszą stronę.
Powyższa sytuacja wydaje się być mocno przejaskrawiona, ale są dzieci, dla których taka postawa rodziców jest codziennością. Pocieszający jest fakt, że takie zachowanie i mowa pełna nienawiści są symptomem rodzica, nie problemem tkwiącym w dziecku, i sygnalizują wewnętrzne zranienie lub nieuporządkowanie dorosłego. Czy to jednak pomaga dziecku? Czy coś dla niego pozytywnie zmienia? Nie. Czy jest to jednak dla nas jakimś pocieszeniem lub wytłumaczeniem? Pomóc może próba racjonalizacji, iż rodzice tacy wyznają filozofię: „co dzieci nie zabije, to je wzmocni”. Niemniej, ta teoria jest wadliwa. Każde zranienia, nawet jeśli z czasem uczą nas unikać kolejnych, bronić się lub być silnym, zostawiają zapis krzywdy i blizny po zranieniu.
Przemoc w każdej formie jest szkodliwa. Patrzenie na nią bez reakcji jest współuczestniczeniem w niej. Przemoc słowna wywołuje ból emocjonalny i cierpienie psychiczne. Prowadzi do spadku wiary w siebie, a to może prowadzić do zachowań potwierdzających „rzucone zaklęcie”. Jeśli chcemy, by nasze dzieci były silne i odporne psychicznie, nie możemy ich ani chować „pod kloszem”, ani celowo „wystawiać na pioruny i grad”.
Zagrożenie dla rozwoju zdrowej samooceny i pewności siebie stanowi również nadmierne i ogólne chwalenie drugiego człowieka. „Jesteś super”, „Pięknie to narysowałeś”, „Brawo Ty” – kiedy słyszymy takie komunikaty, wiemy że istnieje akceptacja nas i naszej pracy, a może nawet zadowolenie z tego, że jesteśmy i coś robimy. Reszty jednak musimy się domyślać. Dopisać możemy wszelakie historie: zarówno te pompujące egocentryzm i poczucie wyjątkowości, jak i umniejszające, bo „mówią tak z litości i dlatego, że są moimi rodzicami”. W takich niedomówionych komunikatach spotykamy się z własnymi myślami, które stanowią monolog wewnętrzny. Jako dorośli rozumiemy, że nie każda nasza myśl jest prawdziwa i że myśl jest tylko/aż myślą oraz możemy kształtować to, jak myślimy. Jako dzieci jednak bierzemy słowa i myśli jako „świat, który taki jest”. Odwracając przysłowie przypisywane Grekom dobrze zatem, żeby „w zdrowym duchu zdrowe ciało” było przez nas rodziców kształtowane od samych początków.
Jak możemy wzmacniać siebie i innych?
Jednym ze sposobów jest docenianie wszystkiego, co nasze dzieci robią, specyficznie nazywając ich zachowania. Nie ma nic złego w podziękowaniu za zwyczajne podanie herbaty, nie bójmy się, że tak rozpieścimy dzieci. Dziękując im za wyświadczane przysługi, uczymy je kultury wdzięczności.
Prosząc natomiast, a nie rozkazując, zachęcamy i nie niszczymy ich motywacji. „Poproszę…”, „czy mógłbyś…” – jeżeli naszą prośbę poprzedzimy uzasadnieniem, czyli podaniem powodu, dla którego potrzebujemy wsparcia, według badań prawdopodobieństwo, że „pomocnik” ją spełni wzrasta znacznie bardziej, niż gdy uzasadnienie podamy na końcu wypowiedzi. Jako ludzie lubimy pomagać, bo czujemy się wtedy potrzebni, a jeszcze bardziej buduje nas, gdy znamy sens i cel danej prośby.
Istnieje wiele metod, które pomagają nam umiejętnie radzić sobie z krytyką. Jedną z nich jest FUKO, czyli wypowiedź, w której odwołujemy się do faktów w zaistniałej sytuacji, potem uczuć, które to w nas wywołuje, konsekwencji, do jakich prowadzi i oczekiwań zmiany lub najlepiej propozycji rozwiązania wypracowywanego optymalnie przez zaangażowanych.
FUKO może mieć, oprócz obronno-ratunkowego, również wydźwięk pozytywny. Zamiast „Dziękuję Ci za pomoc przy naszej przeprowadzce” lub „Super, że pomogłeś w przeprowadzce do nowego domu” mówimy: „F: Przenoszenie rzeczy do nowego domu kosztowało nas wszystkich wiele wysiłku. Widziałam Twoje zaangażowanie przy noszeniu pudełek z zabawkami, torebek z ubraniami i butów. U: Patrzenie, jak pracujesz umocniło mnie w przekonaniu, jak jesteś silny i zaradny. Było mi bardzo miło móc liczyć na Twoje wsparcie i byłam przeszczęśliwa widząc, że umiesz ciężko pracować. K: Dzięki Tobie mogłam przenieść wszystkie pakunki do kuchni. Twoje ręce bardzo mnie odciążyły i zaoszczędziłam chyba kilka godzin. Dlatego teraz zdążyłam zrobić to ciasto. Możemy zatem razem siedzieć na kartonach i cieszyć się wspólną chwilą dla siebie. O: Uwielbiam takie momenty i mam nadzieję, że tak będziemy współpracować często. Na jutro zostały nam do przeniesienia rzeczy z łazienki i sprzęty ogrodowe. Myślisz, że damy radę tak jak dziś? Co sądzisz byśmy na koniec zrobili sobie bitwę na poduszki i zjedli kolację już w ogrodzie na wieczór?”.
SBI/FBI
Troszkę prostszą techniką jest SBI, czasem nazywane FBI. Możemy tu wyobrazić sobie siebie w roli detektywów biura śledczego, których zadaniem jest wytropienie i nazwanie następujących kategorii informacji. S – to situation, czyli sytuacja lub F – facts, fakty tropione okiem kamery i nazywane przez narratora. B – oznacza behaviour, czyli zachowanie, a I – to Impact, czyli skutki, jakie dane zachowanie wywołało w konkretnej sytuacji. Wygląda to następująco: „Dzisiejszy dzień naszej przeprowadzki pokazał mi, że umiemy pracować skutecznie jako drużyna-rodzina. Przeniosłeś 33 pudełka i torby, a ja 67, czyli tak jak planowaliśmy. Mamy już „wyprowadzoną” kuchnię i Twój pokój. Możemy odpocząć. Plan został wykonany, a my możemy świętować – zrobiłam Twoje ulubione ciasto. Smacznego!”
SPiNKA
Troszkę trudniejszą techniką jest łatwo brzmiąca w akronimie SPiNKA – Sprecyzuj Pozytywy i Negatywy, Konsekwencje i Alternatywy. Metoda ta wymaga dobrego przygotowania i zebrania danych, więc może nie od razu nadaje się do intuicyjnego zastosowania, jak wcześniej wymienione. Trening czyni mistrza, a nasz mózg uwielbia mieć wybór i poszukiwać rozwiązań, dlatego SPiNKA, umiejętnie przekazana, jest skuteczna.
GLOW
To sposób na przekazywanie informacji zwrotnej przede wszystkim o tym, co z angielskiego „glows”, czyli „lśni”, „błyszczy” w drugim człowieku. Jest to przekaz bardzo wzmacniający i daje poczucie satysfakcji, ponieważ mówi o tym, co jest naszą mocną stroną, zasobem tego, co zrobiliśmy dobrze. Za jego rozwinięcie możemy uznać akronim GROW, co również po angielsku oznacza wzrastać, rosnąć, dojrzewać. GROW stymuluje i wspomaga rozwój, sprzyja samodoskonaleniu. Zawiera bowiem informację o tym, co i w jaki sposób – według rodzica, opiekuna lub osoby wychowującej dziecko – najmłodszy może poprawić w swoim postępowaniu. Dzieci, żeby się optymalnie rozwijać, potrzebują zarówno informacji zwrotnej o tym, co robią już dobrze, jak też co mogą ulepszyć.
Wykorzystując powyżej wymienione akronimy, tworzymy 4 komunikaty:
Goal – czyli liczy się cel przekazywania informacji, czego może potrzebować dana osoba, co warto podkreślić dla jej dobra lub czego ona może nie widzieć, a warto, by zobaczyła. Innymi słowy, udzielamy drugiej osobie wsparcia w naszej ocenie potrzebnego i wartościowego. Wyznaczamy cel wypowiedzi tak, aby była ona użyteczna i przemyślana: może być to wsparcie intelektualne, czyli wiedza merytoryczno-praktyczna (jak robić?) i informacyjna (co wiedzieć?), można też zidentyfikować potrzebę z zakresu emocji (jak zarządzać sobą i uczuciami?), a także fizyczną (czego technicznie potrzeba?) lub społeczną (jak to działa lub zadziała na ludzi?).
Przykład: Obie strony zauważają potrzebę wsparcia intelektualnego. Jako opiekun uznaję, że w momencie, kiedy dziecko pokazuje rysunek, powinno dostać akceptację i dowiedzieć się, jak łapać perspektywę na obrazku, aby nie był płaski. Dziecko zapytane, czego chciało by się dowiedzieć od nas, prosi – spójnie z naszą obserwacją – o wskazówkę, „jak pokazać ścieżkę, żeby szła za dom w głąb rysunku”.
Learn/Reach – koncentrujemy się na tym wszystkim, co rozmówca już naszym zdaniem zrobił dobrze, czyli co ma Learned – wyuczone na piątkę. Dalej pytamy, co jeszcze byłoby pomocne, aby mógł uczynić krok dalej – Learn, czyli jeszcze łatwiej uczyć się być lepszym.
Przykład: Wskazujemy cienie na rysunku, dobrą proporcję kształtów, zawarcie wielu szczegółów w przedstawionych elementach. I nawiązując do potrzeby pytamy, czy podopieczny chce, byśmy popatrzyli, jak to wygląda na różnych gotowych obrazach, czy może chce obejrzeć w internecie malarza, który tego uczy?
W GROW wskazujemy również, co naszym zdaniem zostało już Reached, czyli osiągnięte i przeskakujemy dalej niż jeden krok sprawdzając, do czego zdobyta wiedza może się przydać, dokąd rozmówca chce dotrzeć dzięki tej informacji.
Przykład: Z dzieckiem rozmawiamy o zauważonych próbach konturowania grubszymi i cieńszymi kreskami, o użyciu kolorów w sposób stonowany czy o uchwyceniu kadru, który nie jest banalny, ale zachęca do wodzenia po rysunku oczami. Na pytanie: po co chcesz się dowiedzieć jak prowadzić ścieżkę, słyszymy od dziecka odpowiedź, że chce tę ścieżkę poprowadzić za dom, bo okazuje się, iż nie wie, jak rysując twarz człowieka pokazać, że z przodu jest nos, który spływa po policzkach, aż do ucha, a za nim jeszcze są włosy.
Outstanding – w tym punkcie uniwersalnie przekazujemy emocjonalne wrażenia pozytywne w związku z danym zachowaniem, sytuacją, pracą nam przedstawioną. Dbamy w ten sposób o to, aby na pewno zapamiętane zostało to, co dobre i przez całą rozmowę silnie wybrzmiewało to, co buduje i wzmacnia.
Przykład: Zanim przejdziemy do uczenia się perspektywy/kreślenia bryły twarzy, chcę ci powiedzieć, że jestem pod wrażeniem tego, jak już potrafisz rysować, a szczególnie urzeka mnie to, ile wysiłku wkładasz w rysowanie i ciągłe udoskonalanie swojej pracy. To zarażające widzieć, jak szukasz swojej doskonałości i jesteś wytrwały. Jest mi bardzo miło, że zwracasz się do mnie z pytaniami i z radością wskażę/poszukam odpowiedzi dla ciebie i z tobą.
WAY of what is great or what can be done better? Tutaj dajemy skondensowany prezent na drogę jako wybrane GLOW lub GROW, domykając klamrą to, co w naszym przekazie miało być najważniejsze.
GLOW: Skoro dziecko wybrało, byśmy my pokazali, jak narysujemy ścieżkę, możemy powiedzieć: „OK, to teraz ja będę artystą i proszę cię, naucz mnie, jak przerysować to, co ty tak świetnie naszkicowałeś. Pamiętaj, że ja się dopiero uczę. Kiedy będziemy to mieć jako punkt odniesienia, będziemy gotowi do poprowadzenia mojej ścieżki, a potem twojej. Rysujemy”.
GROW: OK, to może ja w uproszczeniu narysuje ołówkiem tu ścieżkę w perspektywie i przejdziemy do rysowania twarzy i „ścieżek” prowadzących od czubka nosa do ucha. Czy tak będzie dobrze?
Nawet nieumiejętne stosowanie komunikatów GLOW i GROW gwarantuje odbiorcom doświadczenie równowagi między pochwałami a stymulacją wyzwaniami. Dzięki nim rozbudzamy świadomość posiadanego przez jednostkę lub zespół potencjału i odkrywamy nowe możliwości jego wykorzystania.
Pamiętajmy, że wszystkie wymienione modele są propozycją, a nie magicznym wzorcem. Mają one zachęcać nas do przekazywania pozytywnej informacji zwrotnej. Jeśli nie będziemy prawić próżnych pochlebstw, a nasze komunikaty do dzieci będą skutecznymi motywatorami do rozwoju, z czasem świat rodzinny i zawodowy będzie bardziej przyjazny. Jak wiadomo, w przyjaznym środowisku osiąga się więcej i chętniej. Nasze wypowiedzi nie muszą być idealne, ani nawet w pełni schematyczne. Najważniejsze, by stanowiły drogowskazy rozświetlające drogę ku pozytywnej komunikacji.
Wyobraźmy sobie świat, w którym codziennie jesteśmy zasilani dobrym słowem, „dziękuję” stosowane jest przy każdym „dzień dobry”, gdzie życzliwość, zrozumienie i docenienie jest podstawą wzajemnych stosunków. Czy to utopijna wizja? Możemy tak uznać i nie podejmować się pozytywnych zadań. Możemy też uczynić siebie agentami pozytywnej zmiany. „Dziękuję, poproszę i przepraszam” nie kosztuje wiele, ale zmienia ogromnie dużo.
Danuta Jacoń, psycholog, psychoterapeuta