Według badań Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) dot. budżetów polskich gospodarstw domowych, w 2018 r. odnotowano wyraźny wzrost zasięgu ubóstwa skrajnego. Dotyczy on zwłaszcza mieszkańców wsi, gospodarstw utrzymujących się ze świadczeń społecznych (z wyjątkiem rent i emerytur) oraz rodzin z co najmniej trojgiem dzieci na utrzymaniu.
Jak co roku GUS zaprezentował wskaźniki dotyczące budżetów polskich gospodarstw domowych. Dane z [raportu] „Zasięg ubóstwa ekonomicznego w Polsce w 2018 r.”, które podał urząd, uwzględniają trzy granice ubóstwa, czyli granicę ubóstwa skrajnego, relatywnego oraz ustawowego. Zwiększył się zwłaszcza zasięg ubóstwa skrajnego – jego stopa wzrosła z 4,3 proc. w 2017 r. do 5,4 proc. w roku kolejnym. Miara tzw. minimum egzystencji jest szacowana na każdy rok przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych.
Na podobnym poziomie jak w 2017 r. kształtowało się ubóstwo ustawowe. Poziom ten jest ustalany na podstawie liczby osób uprawnionych do ubiegania się o świadczenia z pomocy społecznej (wzrost o 0,2 p. proc.). Trzecia metoda wyznaczania granicy ubóstwa, tzw. relatywnego, obejmuje gospodarstwa, które odbiegają poziomem konsumpcji od przeciętnej, co oznacza, że wydają na życie poniżej 50 proc. przeciętnych miesięcznych wydatków gospodarstw domowych. Jego stopę notuje się na rok 2018 na poziomie 14,2 proc. (wzrost o 0,8 p. proc).
Kwoty, które określają granice ubóstwa, z roku na rok zwiększają się. I tak minimum egzystencji, poniżej którego żyją skrajnie ubodzy, w gospodarstwach jednoosobowych w roku 2018 r. wyniosło 595 zł.
W gospodarstwach czteroosobowych (model: dwie osoby dorosłe z dwojgiem dzieci do lat 14) było to 1606 zł. W przypadku ubóstwa ustawowego kwoty te rozkładały się nieco inaczej: dla jednoosobowych gospodarstw pułap ten wyniósł 701 złotych, a dla rodzin 2+2 – 2112 zł.
Pogorszenie wskaźników dotyczących skrajnego ubóstwa odnotowano zwłaszcza na wsi (ok. 9 proc). Liczba ludzi żyjących poniżej minimum egzystencji zwiększyła się tam o 2 p. proc., gdzie np. w miastach powyżej 500 tysięcy mieszkańców, odsetek ten był niższy niż przed rokiem.
W grupie dotkniętej skrajnym ubóstwem znacznie powiększyła się liczba gospodarstw, które utrzymują się z niezarobkowych źródeł utrzymania, czyli zasiłków czy świadczeń pomocy społecznej (o prawie 4 p. proc. do poziomu ok. 14 proc.). Problemem jest również ubożenie gospodarstw, gdzie głowa rodziny jest niepełnosprawna lub ma niski poziom wykształcenia (przy czym brano pod uwagę co najwyżej ukończone gimnazjum); obydwie grupy powiększyły się o 2 p. proc.
Także powyżej średniej uplasowały się w tej statystyce gospodarstwa z dziećmi. 10 proc. sięgnął odsetek skrajnie ubogich gospodarstw z co najmniej trojgiem dzieci na utrzymaniu.
Raport GUS wskazuje, że nie ma konkretnego czynnika sprzyjającego tym tendencjom i można mówić o współwystępowaniu wielu przyczyn. Zależy to w głównej mierze od statusu na rynku pracy, co bezpośrednio związane jest z poziomem wykształcenia, wiekiem oraz stanem zdrowia.
Ekonomista dr Marian Szołucha z Akademii Finansów i Biznesu Vistula upatruje dwa powody wzrostu stopy skrajnego ubóstwa.
– Z jednej strony rosnące koszty życia i inflacja po kilkudziesięciu miesiącach deflacji. Inflacja nie jest co prawda wysoka, natomiast ponownie przywitaliśmy ją w naszej rzeczywistości gospodarczej. Po drugie, rozpoczęło się opóźnienie gospodarcze, przez co automatycznie wskaźniki skrajnego ubóstwa pogarszają się. Jeśli ktoś dziwi się, że jest tak pomimo programów społecznych, to odpowiedź na to zdziwienie jest jedna: byłoby z pewnością znacznie gorzej, gdyby nie te programy – ocenia ekspert w rozmowie z portalem Ostrzegamy.online.
Jak czytamy w raporcie GUS „w 2018 r. najniższe stopy ubóstwa skrajnego ze względu na główne źródło utrzymania odnotowano wśród gospodarstw domowych utrzymujących się z pracy na własny rachunek (ok. 3 proc.)”. Urząd wskazał też grupy, które wyróżniają się tradycyjnie najniższą stopą skrajnego ubóstwa. To gospodarstwa, których głowa posiadała wykształcenie wyższe (1 proc.), a także gospodarstwa jednoosobowe i małżeństwa z maksymalnie jednym dzieckiem na utrzymaniu (2 proc.).
Marcin Loch/Ostrzegamy.online