Mimo dużego wzrostu wydatków na prywatną opiekę zdrowotną (17 proc. w 2021 roku) ich obecna wartość nie wyrównała jeszcze spadku z pierwszego roku epidemii koronawirusa. Będzie to możliwe dopiero na koniec 2022 r., ale tempo dalszego wzrostu tego rynku będzie już wolniejsze. Okres pandemii nie pomógł prywatnym przychodniom i gabinetom lekarskim, co znalazło odbicie w bazie danych Krajowego Rejestru Długów. Choć wraz z początkiem tego roku zaległości medyków zaczęły się zmniejszać, to już w drugim kwartale poszybowały w górę. Obecnie wynoszą 162 mln złotych.
Prywatna opieka zdrowotna obejmuje przychodnie i gabinety lekarskie, a także pracownie rehabilitacyjne i fizjoterapeutyczne oraz praktykę pielęgniarek i położnych. Segment ten odnotował największe zaległości w sierpniu 2021 r., kiedy to łączne zadłużenie branży przekroczyło 208,7 mln złotych. Średnie zadłużenie jednego gabinetu lekarskiego wynosiło wówczas 73,4 tys. złotych. Jednak najwięcej dłużników z tego segmentu widniało w Krajowym Rejestrze Długów w czerwcu 2020 r. – 3 037.
Długi nie wychodzą lekarzom na zdrowie – okres pandemii nie pomógł prywatnym przychodniom i gabinetom lekarskim. Zaległości finansowe medyków wynoszą 162 mln zł 😷https://t.co/keD0Qf04Ma pic.twitter.com/tcZSvUcugH
— Krajowy Rejestr Długów (@KRD_pl) August 16, 2022
Droższe wizyty medyczne
Według prognoz firmy badawczej PMR wzrost cen w sektorze prywatnej opieki zdrowotnej w 2022 r. wyniesie ok. 14 procent. Wpłynie to na zwiększenie nominalnej wartości tego rynku i – jak szacują eksperci – zaowocuje popularnością abonamentów medycznych i prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych. Wzrostowi sprzyja m.in. demografia, tj. starzenie się społeczeństwa, a także zapotrzebowanie na badania diagnostyczne i inne wizyty, które pacjenci odkładali szczególnie w pierwszym okresie pandemii.
Z drugiej strony barierą w rozwoju będzie ograniczona siła nabywcza Polaków, na którą oddziałuje inflacja i rosnące koszty kredytów. To – jak wynika z raportu PMR – wpłynie na decyzje pacjentów, którzy mogą zredukować niektóre prywatne wizyty opłacane dotąd z własnej kieszeni. Hamulcem w dynamicznym rozwoju tego rynku będzie także sama inflacja powodująca wzrost kosztów działalności oraz niedobór kadry medycznej.
Specjaliści i dentyści najbardziej zadłużeni
Jeszcze niespełna 4 lata temu, na koniec 2018 r., niezapłacone zobowiązania prywatnej opieki medycznej wynosiły 99,4 mln złotych. Od tego czasu do dziś zwiększyły się o ponad 60 procent. Średnio na jedną placówkę przypadało 42,6 tys. zł zaległości, a obecnie to 60,3 tys. złotych. Było wówczas też mniej samych dłużników, bo 2 329. Teraz jest ich 2 687.
Największe problemy finansowe dotykają specjalistycznych gabinetów lekarskich. Placówki te mają blisko 55 mln zł zaległości. W niełatwej sytuacji są też dentyści, którzy muszą oddać 37 mln zł, oraz interniści, których konto obciąża 32,8 mln złotych. Fizjoterapeuci mają do zapłaty blisko 12 mln zł, a pielęgniarki i położne 5,5 mln złotych. Z kolei prywatne stacje pogotowia ratunkowego są zadłużone na 5 mln złotych.
Z drugiej strony z analiz PMR wynika, że pacjenci korzystający z prywatnych usług medycznych opłacanych na miejscu odczuli wzrost cen rynkowych. Najbardziej wzrosły średnie kwoty wydawane przez nich podczas wizyt stomatologicznych – o 62 proc. i rehabilitacyjnych o 59 procent. Nieco mniej, bo o 44 proc., zwiększyła się średnia cena za poradę internisty. Stomatologia i rehabilitacja to dziedziny, w których średnie kwoty wydawane na przez Polaków na jedną wizytę w 2021 r. wzrosły najbardziej.
Jednoosobowe działalności gospodarcze z milionowymi zaległościami
Jeśli chodzi o liczbę dłużników, jak i wartość nieuregulowanych zobowiązań, zdecydowanie przeważają jednoosobowe działalności gospodarcze (JDG).
– Aż 1 989 jednoosobowych działalności gospodarczych ma 125,3 mln zł zaległości. Widać więc, że najmniejsze podmioty borykają się z największymi problemami finansowymi. Prywatne gabinety muszą inwestować w nowoczesny sprzęt, aby być konkurencyjnymi wobec sieci medycznych. Oznacza to zaciąganie kredytów i leasingu, co mocno obciąża ich budżet. Ma to odzwierciedlenie w naszej bazie danych. Wierzycielami branży prywatnych usług medycznych są bowiem w głównej mierze banki, firmy leasingowe i faktoringowe. Lekarze, rehabilitanci, fizjoterapeuci oraz położne są im winni w sumie 71 milionów złotych – mówi Adam Łącki, prezes zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Następne w kolejce do odzyskania pieniędzy od prywatnej służby zdrowia, są firmy windykacyjne oraz fundusze sekurytyzacyjne, do których trafiły długi pierwotnych wierzycieli, głównie z sektora finansowego (69 mln złotych). Przychodnie i gabinety zalegają także z regulowaniem należności u operatorów telefonii, internetu i telewizji (4,9 mln złotych). Pozostała kwota długu jest rozproszona pomiędzy innych wierzycieli jak administracja państwowa i samorządowa, ubezpieczyciele czy dostawcy prądu i ciepła. Natomiast 2,2 mln zł są winne branży farmaceutycznej.
Mazowsze najbardziej zadłużone
Najwięcej zaległości mają prywatne przychodnie i gabinety z województwa mazowieckiego – 37,8 mln złotych. Kolejny jest Śląsk z niemal 18,4 mln zł niespłaconych zobowiązań, a za nim Wielkopolska z kwotą 17,6 mln złotych.
Najmniej obciążone są placówki z województwa świętokrzyskiego. To zaledwie 2,7 mln złotych.
Rekord zadłużenia należy do firmy prowadzącej ogólną praktykę lekarską z województwa wielkopolskiego, która ma ponad 2 mln zł długów. Zgromadziła aż 110 niezapłaconych zobowiązań, głównie wobec firmy faktoringowej (1,5 mln zł) i poligraficzno-wydawniczej (523 tys. złotych).
Prywatne placówki medyczne także same są wierzycielami – mają do odzyskania 14,1 mln złotych. Z tego 3,5 mln zł od konsumentów, a 10,5 mln zł od innych przedsiębiorstw.
– Sektor prywatnych usług medycznych w Polsce bardzo często i chętnie korzysta z popularnych produktów bankowych, bo dzięki temu może liczyć na preferencyjne warunki finansowania. Problem pojawia się w momencie, kiedy dany przedsiębiorca, w tym wypadku medyk posiadający własny gabinet lekarski, ma zbyt niską, „bankową zdolność kredytową”. Wówczas bank może odmówić mu finansowania. Kolejną przeszkodą jest też zbyt duży poziom zadłużania się przedsiębiorców. Kiedy wskaźnik długu do przychodów jest bardzo wysoki, a dookoła wszystko drożeje, to taki kredyt na wiele lat czy długofalowa umowa leasingowa stają się trudne do udźwignięcia. Alternatywą dla leasingu i kredytu może być faktoring, który nie wiąże przedsiębiorcy umową na długie lata, bo stanowi jednorazowy koszt. Z kolei lekiem na niską zdolność kredytową w banku może być rozłożenie zakupów firmowych na raty, w przypadku nabycia sprzętu medycznego czy wyposażenia gabinetu. To opcje warte rozważenia, zwłaszcza dziś, kiedy podwyżki stóp procentowych i rosnąca inflacja utrudniają przedsiębiorcom prowadzenie działalności gospodarczej i ograniczają ich dostęp do finansowania – zauważa Emanuel Nowak, ekspert firmy faktoringowej NFG.
Polecamy także:
Krajowy Rejestr Długów Publicznych/Ostrzegamy.online